U mnie w związku to Ja trzymam portfel, ponieważ staram się być oszczędny, choć potrafię też być szalony w wydatkach, lecz tylko wtedy kiedy wiem że mogę sobie na to pozwolić.
Tak to na ogół jestem oszczędny, przynajmniej staram się być
Jak dla innych bądź alkohol to potrafię być skąpy, aczkolwiek jak Ukochana chce ode mnie jakąś kasę na szlachetny cel to staram się jej zawsze dać, często nawet więcej niż ode mnie chce. (Oraz lubię czasem wysłać ją do sklepu z moim portfelem z hasłem "Idź zaszalej, lecz przynieś dużo, i dobrego!" Nie chodzi tutaj o jakieś ciuszki, czy tym podobne, lecz chodzi o coś słodkiego, coś w tym stylu )
A jeśli chodzi o dziecko, które jest w drodze (w połowie kwietnia termin) To zawsze daję gdy prosi mnie o pieniądze np. Na wózek, łóżeczko, bądź na inne drobiazgi które już kupuje cały czas za w czasu.
Moje zarobki to od 3300 zł. do 5100 zł. (średnio 4000 zł.), tak więc miesięcznie staram się wydać na moją Ukochaną do 750 zł. (Z potrzebami do dziecka troszkę więcej).
Aczkolwiek liczę się z tym że jak się urodzi już Nasz Kochany Synek, to że wydatki się mega powiększą, a dziecku niczego się nie odmawia gdy jest coś potrzebnego naprawdę.
Rozumują - Zapewne po urodzeniu na moje pierdółki zostanie nie cały 1000 zł. Ponieważ rachunki też potrafią pociągać ostro.
Ale cóż jakoś Sobie poradzimy z Ukochaną.
Lecz od jakiegoś czasu nie mówię jej prawdy ile miałem kasy, bądź ile mam wogóle kasy, ponieważ czym więcej się ma tym więcej się wydaje pieniędzy, a ja zacząłem odkładać na czarną godzinę, i dla świętego spokoju oraz pewności wolę aby nie wiedziała że coś odkładam (Nie są to duże sumy, lecz zawsze jest coś).